• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

W pogoni za lepszym jutrem ^^

Pamiętnik? A może zbiór myśli o życiu? Po prostu mój świat do którego Was zapraszam ;)

Kategorie postów

  • emocje (4)
  • info ogólne, czyli wyjaśnienia (5)
  • pamiętnikowe wypociny (9)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Pamiętnikowe wypociny


< 1 2 >

Kiepski dzień..

Tak bardzo chciałam nadrobić poprzedni wpis, że nie o wszystkim pamiętałam co było w pierwotnej wersji a potem nie miałam kiedy wejść pisać, bo mnie tak rozłożyło, że ciągle się duszę.. :( nie to nie covid! nie to nie grypa! nie to nie RSV! skąd to wiem? Bo przecież oczywistym jest, że zrobiłam test. Wszyscy gadali "virus, virus, to virus" a tu badum tsssss.. nie virus. Co nie zmienia faktu, że nadal kaszle i nie jest to fajne .. Najgorzej na zajęciach, bo wszyscy, szczególnie pacjenci patrzą na mnie jak na kosmitę. Dziś próbowałam poradzić sobie bez Thiocodin'u, ale nie wiem czy to był dobry pomysł.. Zaczęłam się na maxa dusić w bibliotece -.- ale przeżyłam.

Dziś nie jest idealny dzień, dziś nawet nie jest dobry dzień, ba! To jest dolna granica średniego dnia.. 

Oby jutro był lepszy dzień ^^

 

Wasza Syrenka 🧜‍♀️

28 lutego 2023   Dodaj komentarz
pamiętnikowe wypociny   choroba   kaszel   kiepski dzień   płacz  

Dawno mnie tu nie było >15.02

Wpis z dnia 15.02.2023

Znaczy wtedy miał zostać opublikowany, ale platforma miała zły humor. Z resztą nie pierwszy raz i nie ukrywam, że jest to bardzo irytujące..

No więc ..

Dawno mnie tutaj nie było..

Zaliczenia z zacho, Łódź, Konin, Niemcy, Walentynki, dzieciaki, działo się 😊

Mega się cieszę, że wchodzę na czysto w nowy semestr 💪 Nowy semestr, nowa energia, nowe problemy .. Pesymizm? Raczej realizm, bo zawsze są problemy -.-

Wyjazd do Łodzi okazał się wycieczką i rozeznaniem jak to wszystko wygląda ✌️ mają fajna knajpę z shotami 👉 Czupito, polecam, serio sztos 🔥 Po drodze byliśmy (nawet dwa razy) w Koninie (do i z Łodzi). Tam czas inaczej płynie, niby nikt się nie spieszy, ale też, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę to serio wyczyn. Coś tam się niby odezwali, ale to żadna nowość, dziadkowie nie bardzo zwracają uwagę na kogoś, tak mi sie wydaje.

Byliśmy w Niemczech u mamy 😃 Super, że udało się jechać we 4. Mega się cieszę, że zobaczyłam i przytuliłam mamę 😊 nie wyobrażam siebie życia bez niej 🥺 Spacer po Salzcotten, wycieczka do Hernesa (nie pamiętam jak się ten posąg nazywał 😝), Skały i wieczorne Paderborn 😃

Walentynki podzieliliśmy sobie na dwie części, jedna 14.02 a druga 19.02, idziemy do restauracji i do teratru 😃 Już nie mogę się doczekać ❤ Coś mnie tak dziwnie zakłuło w podbrzuszu (15.02). Sprawdzam apke i co? Wysłałam R screena i dopisek, że najwyżej będziemy w listopadzie otwierać prezent Walentynkowy -> część trzecia Walentynek 😜 Po powrocie z nim rozmawiam a on jak gdyby nigdy nic. Powiedział, że i jak będzie i jak nie będzie to przecież to dobrze 😃 I wiecie co? On ma rację 😊 jesteśmy w takim wieku i etapie związku, że dzidziuś nie był by dla nas problemem 😊 skomplikowała by nam się sytuacja życiowo-grafikowa pt. budowa domu, studia, ale nie jest to nie do przeskoczenia 😉 fakt, trochę się zestresowałam, bo chyba nie byłam gotowa, może trochę zaskoczona w pierwszej chwili myśla i ciąży, ale czy jest idealny moment? Nigdy nie będzie.

W środę była Olcia i Jasu, bo trochę się pochorowali. Genialne dzieciaki ❤ 

Jest stabilnie, ale to tylko przejściowo, potem znów się coś wydarzy, ale to też będzie trwało chwilę..  I tak na zmianę. ALE! Jestem z siebie dumna, że jest lepiej, że czuję się lepiej psychicznie i że jestem w lepszej formie psychicznej 😃

Czas tak szybko biegnie.. 🙁 za szybko.. 

Do potem ^^

 

Wasza Syrenka 🧜‍♀️

18 lutego 2023   Dodaj komentarz
pamiętnikowe wypociny   mama   podróże   walentynki   miłość   szczęście   stabilizacja  

Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 3

Skończyłam na Pamci :) Lecąc dalej..

Na roku dziekańskim chodziam do egzaminatorki maturalnej z biologii, żeby poprawić wynik z matury z biologii. Złapałam z Panią Anią kontakt też na stopie prywatnej. Czasem coś do siebie pisałyśmy, widziałyśmy się na kawie, byłyśmy razem w twatrze, na zakupach i wgle. Czas pandemii bardzo to rozjechał i potem już co raz rzadziej. Teraz to chyba z rok jej nie widziałam :( SMS to wymiana życzeń na Święta.. Także tyle było ze znajomości.. Nie dziwię się, ona ma swoją rodzinę, męża, dzieci, prowadzi kursy przygotowawcze, ma swoją stronę z korepetycjami, rozwija się i nie ma czasu mieć taką mnie. Nadmienię, że jest między nami różnica wieku.. Chociaż podejrzewam, że gdybym zaproponowała kawę to byśmy się spotkały raz na rok ;p 

Kolejna osoba, która uczestniczy (nadal a nie tak jak ww. Ania) to Inna (tak, dobrze napisałam imię), pochodzi z zagranicy stąd inna pisownia i nietuzinkowe imię. Również jest ode mnie starsza. W sumie obie mogłyby być moją mamą, ale Ania chyba jest troszkę młodsza. W każdym razie, Inę poznałam w pracy w gabinecie. Początek naszej znajomości był mega burzliwy ;p No nie było za ciekawie.. Nie długo po moim zatrudnieniu przyniosła szefostwu wypowiedzenie, ale na szczęście nie puścili jej w świat. Dlaczego na szczęście? Bo czas pokazał, że to spoko babka i razem zbudowałyśmy świetny system pracy :D Czli znamy sie z Iną aktualnie 2,5 roku. Mimo, że pracowałyśmy razem tylko przez rok, nadal mamy kontakt :) A tak swoją drogą to ona też już tam nie pracuje xd 

Przez Internet poznałam Paulinę, znamy się yyyyy.. nie pamiętam jak długo, coś około 1.5 roku bym powiedziała, bo rok temu ją zapraszałam na sylwestra, ale miała już plany. Fajnie mi się z nią rozmawia, zawsze jest to taka rozmowa, jak by to ująć, nie prymitywna. W sensie Paula jest psychologiem, więc umie rozmawiać z ludzmi, także nasza rozmowa nigdy nie przebiega tak z dupy xd Gadamy czasem o pierdołach i wgle, ale jednak mam poczucie, że jest to ten poziom ludzi, których chciała bym mieć obok. 

Bo ja zapomniałam dodać... MAM ALERGIĘ NA GŁUPOTĘ. Jeśli ktoś nie rozmawia ze mną z sensem albo jest po prostu prymitywnym urągiem to ja nie potrafię najnormalniej na świecie rozmawiać z taką osobą. Wolę myśleć i żeby druga osoba też myślała podczas rozmowy a nie takie dno. Nie wiem czy dobrze to ujęłam..

Mój narzeczony ma dwóch bliższych kumpli/przyjaciół. Od nie całego roku jeden z nich spotyka się z Karoliną. Myślę, że złapałyśmy fajny kontakt :D Karola jest otwartą, uśmiechniętą dziewczyną w moim wieku. O dziwo już dość długo mamy ze sobą bliższy kontakt, może ta relacja okaże się długodystansowa(?) Nie wiem. Ona jest sympatyczna i taka nie poprawnie optymistyczna ;p Aż przesadnie! Widziałam się z nią kiedyś jak miałam taką turbo myślącą w głowie a i tak nadal rozmawiamy i ma ochotę się ze mną widzieć :D 

Drugi ziomek też ma kobietę i nawet mają pół roczne dziecko, ale Ola jest niestety zbyt specyficzna. O dziwo, bardziej specyficzna niż ja hahahahaha ;p Nie wiedziałam, że tak się da ;p Ola po prostu nie ma ochoty budować relacji.. Z nikim!

W sumie eRka ma sporo kolegów.. 

Marta (żona Pawła) bardzo miła :) Mają dwóch synków i trzeciego w drodze :) Pomagaliśmy im w przeprowadzce (a gdzie były jej "przyjaciółki" od siedmiu boleści?) i wydaje mi się, że potrzebowała wsparcia fizycznie i psychicznie i uważam, że je ode mnie dostała :) Nie da się ukryć, że ja po prostu jestem znajomą, narzeczoną kolegi jej męża.

Madzie (żona Darka) rzadko w sumie widuję. Ostatnio byliśmy na jej urodzinach. Było mega fajnie :) Mają świetnych znajomych i zawsze mam z kim porozmawiać i się pośmiać :D Ale generalnie nigdy nie spotkałam się z nią one-by-one, nawet nie wiem czemu jej tego nie zaproponowałam..

Paula (żona Dominika) zasadaniczo to są znajomi Darka i Madzi (poznaliśmy się u nich na weselu), widziałam się z nią kilka razy, spacerki kawusie itd, aktualnie jest w drugiej ciąży. To taka pobożna Pani Domu, która chce rodzić dzieci i z nimi siedzieć w chacie xd Lubię ją, ale chyba kończą nam się wspólne mianowniki, bo ja nie mam dzieci a nie mamy o czym innym w sumie rozmawiać.

Kogo on tam jeszcze ma..

Reszta to myślę tacy dalsi. 

Podsumowując, streściłam prawie każdą znajomość z mojego życia a trwaja nadal aby 3 (wytłuszczone imiona i to w dodatku z Paulą to śliski temat) a najdłuższa z nich to z Pami z którą studiuję i widuję się każdego dnia na uczelni. 

Zobaczymy co przyniesie los..

 

To be continued..

 

 

03 lutego 2023   Dodaj komentarz
pamiętnikowe wypociny   bezradność   samotność   brak przyjaciół  

Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 2

No więc..

Z Sylwią nie było nam po drodze. Widziałyśmy sie gdzieś na wykłądzie i tyle. Od pierwszego dnia zajęć z biofizyki trzymałam się z Magdą. Randomowa laska, która po prostu usiadła koło mnie przy stole laboratoryjnym. Spytałam czy lubi fizykę, odpowieadziała, że nie, ale ją umie. Odetchnęłam z ulgą, bo miałam z nią być w parze a nie chciałam robić czegoś za kogoś. Studiowałam dwa lata po czym wzięłam roczny urlop dziekański. Generalnie miałam jakiś przelotny kontakt w trakcie studiów, ale to tylko pitu pitu na korytarzu. Na kawie byłam tylko z Magdą, do czasu.. Aż "zabujała się" (bo inaczej tego się nie da nazwać) w gościu z innej grupy, który wgle był w innej ekipie. Nie trudno sie domyślić, że to nie wyszło. Gdy ta ekipa ją akceptowała i zapraszali ją na popijawy to się z nimi trzymała, gdy on ranił jej serce albo jej nie zaprosili na imprezę to wracała do mnie i tak w kółko. W momencie gdy zaczęłam dziekankę to uciął mi się kontakt ze wszystkimi ludzmi z bt. Chyba Klaudia do mnie napisała czemu mnie nie ma na zajęciach (mega sympatyczna laska, często z nią gadałam o pierdołach, bardzo kontaktowa i też chodziła na większość wykładów, dlatego gadałyśmy xd) 

Podczas wolnego roku poszłam do pracy. 

Więc znów nowe miejsce i nowe znajomości..

Trafiłam na całkiem spoko ekipę, ale jakoś się z nimi nie zżyłam, doszłam do zespołu po integracjach.. Tak trochę przez to odstawałam, ale byli dla mnie mili i ja dla nich też :) Raz byłam na wsparciu na innym punkcie, tam byli dziwni ludzie a w wakacje, pod koniec mojej pracy, bo przecież zaraz rok akademicki i ciąg dalszy studów, dali mnie na punkt na Malcie. Tam się mega wpasowałam, laski były dla mnie mega miłe i lepiej się tam czułam niż na macierzystej placówce. Znalazłam sobie dodatkowe godziny na roznoszeniu ulotek na Malcie, więc wgle spoko :) Generalnie po skończeniu pracy tam kontakt z dziewczynami się urywał, one między sobą też, każda szła gdzieś indziej. Ale to właśnie te dziewczyny mam na fb i się lajkujemy a nie tamte z "mojego" punktu. Z miejsca skąd roznosiłam ulotki to tylko mniej więcej wiedziałam jak ktoś ma na imię i to tyle, zgłaszałam się tam po ulotki i tyle ich widziałam. Od października zaczęłam nowe studia. Już nie wróciłam na bt.

Więc znów nowa szkoła i nowe znajomości..

Zaczął się pierwszy rok, poznawanie ludzi, robią się grupki. Jak zawsze, jak wszędzie.. Pech chciał, że studiowałam z nimi dwa pełne lata a trzeci rok robiłam na raty.. Więc trochę zrobiłam z nimi a resztę przedmiotów zostawiłam na kolejny rok akademicki. Przez te dwa lata pracowałam w gabinecie i zdobyłam niepowtarzalne doświadczenie. Więc potem drugi rok trzeciego roku ;p 

W tym gabinecie co pracowałam jako ostatnim, byłam tam ponad rok, mam znajomą i czasem się widujemy :) To fajne, ale nie wiem jak długo to potrwa.. Jest ode mnie starsza i tak w sumie to takie babskie pogaduchy :) 

Więc znów nowe miejsce i nowe znajomości..

Z tego poprzedniego roku miałam kontakt z dziewczynami, aż do teraz.. (czyt. Odcięta gałąź).

Aktualnie jestem na piątym roku i nie wróżę żadnych "przyjaźni". Trzymam się bliżej z Pami, ale nie wiem co to będzie.. Nadal nie rozgryzłam tej znajomości. Podobno chce mnie zaprosić na swój ślub :) 

Nie mniej jednak Odcięta gałąź uświadomiła mi, że nie warto się, aż tak angażować w znajomości.. To przykre, ale po raz kolejny zawiodłam się na ludziach i to takich po których bym się nie spodziewała. Te łajzy nauczyły mnie przede wszytkim nie ufności!

 

To be continued..

 

Wasza (alone) Syrenka 🧜‍♀️

02 lutego 2023   Dodaj komentarz
pamiętnikowe wypociny   bezradność   samotność   brak przyjaciół  

Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 1


Pamiętnikowe wypociny z emocjami ..

Ciężko jest mi utrzymać jakąś znajomość tak długodystansowo.. Moja mama mi mówiła wielokrotie, że to dlatego, że jestem krótko w jednym miejscu.. Trochę prawda, ale innym się chyba udaje mieć znajomość na odległość...

Od początku..

Nie sposób się domyślić, że z przedszkola nie mam żandej "przyjaźni" ani koleżanki ani nie utrzymuję z NIKIM kontaktu..

Podobnie jest z ludzmi z podstawówki.. Marzyłam o tym by zmienić otoczenie, bo przedszkole i szkoła podstawowa to była droga usłana płaczem.. Nawiążę do tego w innym wpisie.. Mimo, że rodzice dawali mi ogromne wsparcie i pomagali w tych sytuacjach to często nie było lekko.. Moja najbliższa koleżanka poszła do innego gimnazjum niż ja. Ja poszłam po za rejon, chciałam iść do lepszej szkoły i tak też się stało.

Więc nowa szkoła i nowe znajomości.. 

W gimnazjum miałam znikomy kontakt (na palcach policzyć) i ilość spotkań ze "znajomymi" z podstawówki. Alicja się musiała tam przystosować, Oli coś tam pomagałam z matmy a ja stąpałam po świeżej drodze i miałam nowe znajomośći. Trafiłam do "paczki" trzech przyjacółek. Dlaczego mnie przygarnęły? Ano dlatego, że w podstawówce były we czwórkę, ale ta jedna nie dostała się do tego gimnazjum., więc byłam ich brakującym ogniwem i rotowałam na przedmiotach (raz siedziałam z A, raz z K a raz z J). Potem one się skłóciły i dwie się trzymały razem a ta trzecia bardziej ze mną a ja tak trochę pomiędzy, między młotem a kowadłem. Wszystko było by spoko, gdyby nie to, że kończąc szkołe Justyna (ta na którą się obraziły A i K) też się na mnie obraziła. Całe gimbazjum było w porządku, najlepsza szkoła do jakiej chodziłam, najlepsi ludzie na jakich mogłam trafić, genialna atmosfera. Cóż było nie tak? Zaczęły się solidne problemy w domu.. Ale nie o tym tutaj. Po skończeniu gim widziałam się z J kilka razy, byłam u niej i jej rodziców na działce na noc i wgle, ale nie spodobało jej się to, że jej młodsza siostra tak mnie polubiła. To był dzieciak, 1-3 szkoły podstawowej, mówiła mi, ze jestem jej wymarzoną przyjaciółką i wgle. Mi było miło, ale J się to bardzo nie podobało. Na uroczystości zakończenia szkoły to mi Misia siedziała na kolanach a nie Justynie. 

Poszłyśmy do liceum. Tu już sprawa wygląda nieco inaczej, bo każda poszła na swój profil, Klaudia i Alcia poszły chyba razem, Justyna na inny profil. One we trójkę do drugiego LO a ja do trzeciego. Spotkałyśmy się aby raz na pizzy i tyle było z kontaktu znajomośći po gimnazjum.

Więc znów nowa szkoła i nowe znajomości..

Na przestrzeni tych trzech lat w liceum trzymałam się z różnymi osobami z klasy, wiadomo były grupki, ale jakoś tak z większością gdzieś obcowałam.. Albo mieliśmy wspólne tematy do rozmów, albo siedziałam z daną ekipą na jakimś przedmiocie (na każdym prawie z kimś innym ;p ). Ale z nikim nie byłam turbo blisko.. Laski z którymi się trochę bliżej trzymałam to: Marta poszła na wete do Wrocka, Asia i Daria zostały na miejsu w PWSZ'u. Spotkałyśmy sie oczywiście ( ja z Martą i ja z A i D ) kawusia, spacer, aż w końcu okazało się, że A i D się pokłóciły i nie chcą się jedna z drugą widzieć -.- Super sprawa... 

Więc znów nowa szkoła i nowe znajomości... 

Ja wyjechałam na Poznań. Zaczęłam studia z totalnie nowymi osobami, nikt z mojej klasy ani całego rocznika z liceum nie poszedł na ten sam kierunek. ALE! Spotkałam tam laskę z którą chodziłam do tej samej klasy w gimnazjum, nie trzymałyśmy się ani wtedy ani teraz, byłyśmy w innych grupach i nie było nam do siebie po drodze.

 

To be continued..

 

Wasza (alone) Syrenka 🧜‍♀️

31 stycznia 2023   Dodaj komentarz
pamiętnikowe wypociny   samotność   bezradność   smutek   emocje  
< 1 2 >
Smart.syrenka | Blogi