Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 1
Pamiętnikowe wypociny z emocjami ..
Ciężko jest mi utrzymać jakąś znajomość tak długodystansowo.. Moja mama mi mówiła wielokrotie, że to dlatego, że jestem krótko w jednym miejscu.. Trochę prawda, ale innym się chyba udaje mieć znajomość na odległość...
Od początku..
Nie sposób się domyślić, że z przedszkola nie mam żandej "przyjaźni" ani koleżanki ani nie utrzymuję z NIKIM kontaktu..
Podobnie jest z ludzmi z podstawówki.. Marzyłam o tym by zmienić otoczenie, bo przedszkole i szkoła podstawowa to była droga usłana płaczem.. Nawiążę do tego w innym wpisie.. Mimo, że rodzice dawali mi ogromne wsparcie i pomagali w tych sytuacjach to często nie było lekko.. Moja najbliższa koleżanka poszła do innego gimnazjum niż ja. Ja poszłam po za rejon, chciałam iść do lepszej szkoły i tak też się stało.
Więc nowa szkoła i nowe znajomości..
W gimnazjum miałam znikomy kontakt (na palcach policzyć) i ilość spotkań ze "znajomymi" z podstawówki. Alicja się musiała tam przystosować, Oli coś tam pomagałam z matmy a ja stąpałam po świeżej drodze i miałam nowe znajomośći. Trafiłam do "paczki" trzech przyjacółek. Dlaczego mnie przygarnęły? Ano dlatego, że w podstawówce były we czwórkę, ale ta jedna nie dostała się do tego gimnazjum., więc byłam ich brakującym ogniwem i rotowałam na przedmiotach (raz siedziałam z A, raz z K a raz z J). Potem one się skłóciły i dwie się trzymały razem a ta trzecia bardziej ze mną a ja tak trochę pomiędzy, między młotem a kowadłem. Wszystko było by spoko, gdyby nie to, że kończąc szkołe Justyna (ta na którą się obraziły A i K) też się na mnie obraziła. Całe gimbazjum było w porządku, najlepsza szkoła do jakiej chodziłam, najlepsi ludzie na jakich mogłam trafić, genialna atmosfera. Cóż było nie tak? Zaczęły się solidne problemy w domu.. Ale nie o tym tutaj. Po skończeniu gim widziałam się z J kilka razy, byłam u niej i jej rodziców na działce na noc i wgle, ale nie spodobało jej się to, że jej młodsza siostra tak mnie polubiła. To był dzieciak, 1-3 szkoły podstawowej, mówiła mi, ze jestem jej wymarzoną przyjaciółką i wgle. Mi było miło, ale J się to bardzo nie podobało. Na uroczystości zakończenia szkoły to mi Misia siedziała na kolanach a nie Justynie.
Poszłyśmy do liceum. Tu już sprawa wygląda nieco inaczej, bo każda poszła na swój profil, Klaudia i Alcia poszły chyba razem, Justyna na inny profil. One we trójkę do drugiego LO a ja do trzeciego. Spotkałyśmy się aby raz na pizzy i tyle było z kontaktu znajomośći po gimnazjum.
Więc znów nowa szkoła i nowe znajomości..
Na przestrzeni tych trzech lat w liceum trzymałam się z różnymi osobami z klasy, wiadomo były grupki, ale jakoś tak z większością gdzieś obcowałam.. Albo mieliśmy wspólne tematy do rozmów, albo siedziałam z daną ekipą na jakimś przedmiocie (na każdym prawie z kimś innym ;p ). Ale z nikim nie byłam turbo blisko.. Laski z którymi się trochę bliżej trzymałam to: Marta poszła na wete do Wrocka, Asia i Daria zostały na miejsu w PWSZ'u. Spotkałyśmy sie oczywiście ( ja z Martą i ja z A i D ) kawusia, spacer, aż w końcu okazało się, że A i D się pokłóciły i nie chcą się jedna z drugą widzieć -.- Super sprawa...
Więc znów nowa szkoła i nowe znajomości...
Ja wyjechałam na Poznań. Zaczęłam studia z totalnie nowymi osobami, nikt z mojej klasy ani całego rocznika z liceum nie poszedł na ten sam kierunek. ALE! Spotkałam tam laskę z którą chodziłam do tej samej klasy w gimnazjum, nie trzymałyśmy się ani wtedy ani teraz, byłyśmy w innych grupach i nie było nam do siebie po drodze.
To be continued..
Wasza (alone) Syrenka
Dodaj komentarz